Każdy, kto rozpoczął swoją przygodę z szyciem, wcześniej czy
później spotkał się z pojęciem ‘dekatyzacja’. Ja też się z nim spotkałam, na
szczęście wcześniej niż później, co pozwoliło mi oszczędzić kilka projektów i
nie zmarnować wielu tkanin.
Dekatyzacja to nic innego jak zahartowanie tkaniny przed
szyciem, aby później nie zbiegła się w praniu. Tkaninę hartujemy gorącą wodą
lub parą. Dekatyzacji wymagają tylko naturalne tkaniny, np.: bawełna, len,
juta, sizal, wełna, jedwab, wiskoza.
Inną metodą dekatyzacji jest pranie w pralce. Sporów
odnośnie odpowiedniej temperatury, czasu prania, używania środków do prania itd.
nie ma końca. Generalnie chodzi tylko o to żeby przygotować tkaninę do
późniejszego noszenia, czyli spokojnie możemy potraktować ją tak jak będziemy traktować
ją później. Tzn., jeżeli uszytą rzecz zamierzamy prać w temp 400C to
taka sama temperatura wystarczy do dekatyzacji. Jeżeli jest to mały kawałek
tkaniny możemy wrzucić go do pralki wraz z innym praniem. Duży można wyprać
solo. Wystarczy krótki program żeby nie tracić wody i prądu. Proszek i płyn do
płukania nie są konieczne. W ramach oszczędności można z nich zrezygnować.
Można też dekatyzować tkaniny ręcznie. O ile komuś nie
przeszkadza pranie ręczne.
Tyle o teorii, a jak to wygląda w praktyce.
Do dekatyzacji wybrałam kilka kawałków bawełny oraz grubą
dresówke. Na wstępie odrzuciłam metodę samym żelazkiem, ponieważ materiały były
nieco zakurzone. Dla porównania część wyprałam w pralce (temp. 400C)
a cześć ręcznie (temp ok. 400C) i oto moje spostrzeżenia.
Materiały dekatyzowane w pralce ładnie pachniały, ale były mocno
pomięte i musiałam wyprasować je przed szyciem. Czyli podwójna dekatyzacja. J Z jednej tkaniny sprał
się wzór, więc mogłam darować sobie szycie z niej czegokolwiek (taki uboczny
„plus” dekatyzacji). J
Tkaniny szybko wyschły a po szyciu mogłam od razu je nosić.J
Dekatyzacja w misce już na wstępie ma minusa za konieczność
prania ręcznego (chyba że ktoś lubi). Plusem jest to, że tkaniny nie są aż tak
wymięte jak po wirowaniu i nie trzeba ich prasować przed szyciem. Natomiast z niektórych
tkanin nie udało się sprać specyficznego fabrycznego zapachu, więc przed założeniem
uszytej rzeczy musiałam ją jeszcze raz wyprać w pralce.
Podsumowując, dla mnie najlepszą metodą dekatyzacji jest
pranie w automacie i prasowanie przed uszyciem.
Zna ktoś może inne metody dekatyzacji?
Bardzo fajny wpis :)
OdpowiedzUsuńWitam, dopiero zapoznaję się z szyciem. Dziękuję za wpis - bardzo pomocny, na pewno pomoże mi uniknąć przykrych niespodzianek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zaczytuję się w kolejne wpisy :)
Bardzo pomocny post, nie muszę wszystkiego prać:p
OdpowiedzUsuńDziękuję za wpis, właśnie zastanawiam się jak zdekatyzować mój len. Chyba postawię na prasowanie z parą:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
polka-dots.pl