sobota, 7 marca 2015

,

Dekatyzacja... to nic trudnego

Każdy, kto rozpoczął swoją przygodę z szyciem, wcześniej czy później spotkał się z pojęciem ‘dekatyzacja’. Ja też się z nim spotkałam, na szczęście wcześniej niż później, co pozwoliło mi oszczędzić kilka projektów i nie zmarnować wielu tkanin.

Dekatyzacja to nic innego jak zahartowanie tkaniny przed szyciem, aby później nie zbiegła się w praniu. Tkaninę hartujemy gorącą wodą lub parą. Dekatyzacji wymagają tylko naturalne tkaniny, np.: bawełna, len, juta, sizal, wełna, jedwab, wiskoza.




Sposobów dekatyzacji jest kilka. Wybór zależy od naszej wygody.J Można np. wyprasować tkaninę żelazkiem z parą. Niewątpliwie jest to szybkie i łatwe, ale też ryzykowne, gdy np. nasza tkanina będzie brudna.

Inną metodą dekatyzacji jest pranie w pralce. Sporów odnośnie odpowiedniej temperatury, czasu prania, używania środków do prania itd. nie ma końca. Generalnie chodzi tylko o to żeby przygotować tkaninę do późniejszego noszenia, czyli spokojnie możemy potraktować ją tak jak będziemy traktować ją później. Tzn., jeżeli uszytą rzecz zamierzamy prać w temp 400C to taka sama temperatura wystarczy do dekatyzacji. Jeżeli jest to mały kawałek tkaniny możemy wrzucić go do pralki wraz z innym praniem. Duży można wyprać solo. Wystarczy krótki program żeby nie tracić wody i prądu. Proszek i płyn do płukania nie są konieczne. W ramach oszczędności można z nich zrezygnować.

Można też dekatyzować tkaniny ręcznie. O ile komuś nie przeszkadza pranie ręczne.

Tyle o teorii, a jak to wygląda w praktyce.

Do dekatyzacji wybrałam kilka kawałków bawełny oraz grubą dresówke. Na wstępie odrzuciłam metodę samym żelazkiem, ponieważ materiały były nieco zakurzone. Dla porównania część wyprałam w pralce (temp. 400C) a cześć ręcznie (temp ok. 400C) i oto moje spostrzeżenia.

Materiały dekatyzowane w pralce ładnie pachniały, ale były mocno pomięte i musiałam wyprasować je przed szyciem. Czyli podwójna dekatyzacja. J Z jednej tkaniny sprał się wzór, więc mogłam darować sobie szycie z niej czegokolwiek (taki uboczny „plus” dekatyzacji). J Tkaniny szybko wyschły a po szyciu mogłam od razu je nosić.J

Dekatyzacja w misce już na wstępie ma minusa za konieczność prania ręcznego (chyba że ktoś lubi). Plusem jest to, że tkaniny nie są aż tak wymięte jak po wirowaniu i nie trzeba ich prasować przed szyciem. Natomiast z niektórych tkanin nie udało się sprać specyficznego fabrycznego zapachu, więc przed założeniem uszytej rzeczy musiałam ją jeszcze raz wyprać w pralce.

Podsumowując, dla mnie najlepszą metodą dekatyzacji jest pranie w automacie i prasowanie przed uszyciem.


Zna ktoś może inne metody dekatyzacji?


Podziel się:

4 komentarze:

  1. Witam, dopiero zapoznaję się z szyciem. Dziękuję za wpis - bardzo pomocny, na pewno pomoże mi uniknąć przykrych niespodzianek.
    Pozdrawiam i zaczytuję się w kolejne wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo pomocny post, nie muszę wszystkiego prać:p

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wpis, właśnie zastanawiam się jak zdekatyzować mój len. Chyba postawię na prasowanie z parą:)
    Pozdrawiam
    polka-dots.pl

    OdpowiedzUsuń