W jednym z pierwszych wpisów chwaliłam się, że ten blog nie będzie tylko o szyciu. I żeby pozostać słowną
dziś wpis dotyczący smaku, czyli pieczemy świąteczne pierniczki!
Uwielbiam piec. Odkąd wyprowadziliśmy się „na swoje” i odkąd
mogłam urządzić sobie kuchnię po swojemu, to moje ulubione miejsce w domu (w kuchni
też szyję, a że jest połączona z salonem twórczy bałagan mam w całym domu J).
Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Wiem, że jeszcze ok. 3 tygodnie, ale ogarnęła mnie panika, że nie zdążę. Przed Świętami ma przecież pojawić się na świecie najważniejszy gośćJ, który z pewnością wybije mnie z przygotowań. Dlatego w przedświąteczny szał wpadłam już w połowie listopada. Postanowiłam wcześniej przygotować i zjeść wszystkie Świąteczne potrawy, których później będę musiała sobie odmówić, np. bigos J Wzięłam się też za pieczenie pierników, które co roku zdobią choinkę (z racji tego, że choinka jest duża i nie dorobiliśmy się jeszcze wystarczającej ilości bombek).
Przepis na pierniczki zapożyczyłam
z bloga Moje wypieki, nie znam lepszego miejsca z przepisami. Korzystam z
aplikacji na telefon i przyznam, że jest to mega wygodne rozwiązanie, zwłaszcza
gdy przypomnę sobie o liście zakupów w sklepie albo w pracy – przepis mam
zawsze przy sobie.
Pierniczki są baaaardzo proste.
Składniki jakich użyłam:
·
1/4 szklanki miodu (w mim przypadku miód
spadziowy)
·
80 g masła
·
1/2 cukru pudru
·
1 jajko
·
2 i 1/4 szklanki mąki pszennej
·
1 łyżeczka sody oczyszczonej
·
1,5 - 2 łyżki przyprawy korzennej do piernika
(ja dałam całą jedną torebkę przyprawy z Prymata)
·
½ łyżeczki cynamonu – sypię go do wszystkiego,
nawet do kawy J
W garnku rozgrzałam miód i masło aby się połączyły. Do przestudzonej
mieszanki dodałam pozostałe składniki, powoli najpierw miksując, póki się dało,
a później wyrabiając ręcznie na stolnicy. Z powstałego ciasta odrywałam po
kawałku, rozwałkowywałam na grubość ok. 2-3 mm (tak jak podaje autorka) i
wykrawałam pierniczki. Trochę to żmudne, ale im większa foremka tym szybciej
pójdzie J
Pierniki piekłam niecałe 10 min w temp 180 stopni C. Ale trzeba uważać - im
mniejsze ciasteczka tym łatwiej je przypalić (mi się udało za mocno przygrzać
jedną partię). Przypalone pierniki są gorzkie.
Autorka przepisu podaje jeszcze fajny pomysł na pierniczki z
witrażykiem z landrynków, niestety nie miałam ich akurat na stanie, więc
musiałam sobie odpuścić, ale być może jeszcze przed świętami zdążę je upiec J
Po ostygnięciu zostaje już tylko frajda z dekorowania. Ja
użyłam gotowego lukru, ponieważ w przepisach na lukier królewski jest surowe
białko, które niezbyt mnie przekonuje w obecnym stanie J Wolę substancję E z gotowego
lukru J
Pierniczki są twarde, ale nie zniechęca to domowych łasuchów
do ich podjadania. Muszę je dobrze ukryć (przed samą sobą też) żeby przetrwały
do Świąt J
super, ja też się już przymierzam do pieczenia
OdpowiedzUsuńjak upieczesz to pochwal się jak wyszło:) chętnie zobaczę
Usuń